Grudniowa kartka z kalendarza


 -Dorysuj mi kolorową czapkę- krzyczał Królik, gdy Mama malowała grudniową kartkę z kalendarza i wcale nie pomagał w wyborze idealnych miejsc na grudniową wycieczkę. Ula była bardziej zdecydowana, to muszą być miejsca związane ze Świętami Bożego Narodzenia, bo Ula po prostu się już świąt nie mogła doczekać.
Kiedy za rok o tej porze przewrócicie kartkę w kalendarzu inspiracji wycieczkowych, Królik w kolorowej czapce stojący obok choinki zaproponuje wam aż trzy (a może tylko) trzy wyprawy.
Wambierzyce. Małej Uli dźwigającej Królika nie było łatwo wejść do środka po 56 stopniach. Ale trud się opłacił, czekała tam Matka Boska Królowa Rodzin.
W Wambierzycach u stóp bazyliki 150 lat temu mieszkał pewien zegarmistrz, który zbudował ruchomą szopkę. I dlatego Mama, Ula i Królik wybierają się tam w okolicach Bożego Narodzenia. 

Jarmark Bożonarodzeniowy na wrocławskim Rynku. Ula razem z Królikiem w kieszeni jeździli na karuzeli, oglądali Jasia i Małgosię oraz Czerwonego Kapturka, jedli czekoladowe banany, wdrapywali się do sań Mikołaja i oglądali kolorowe stragany.


Muzeum Powozów Galowice okazało się najtrudniejszą wyprawą bo drewniany spichlerz na początku grudnia się zamyka i na zwiedzanie trzeba się umawiać. A w środku są sanie, czerwone idealne dla Mikołaja, złote - książęce, zielone dla elfów i malutkie dla dzieci, Zresztą tych sań jest tam chyba ze sto (jak mówi Ula) a na pewno kilkanaście i warto je zobaczyć. 


 

Komentarze