Pomarańczowy wózek

Wózek, nieodłączny towarzysz wycieczek do dziś. Mimo, że Ula jest wytrawnym piechurem to jednak jeszcze się przydaje. Każdy wybiera go wegdług własnych potrzeb i gustów, ja dziś podzielę z wami opinią o naszym pomarańczowym wózku. Dawno temu, w innej epoce i na innym blogu jedną recenzję już popełniłam:
"Wózek. My mamy Jane Unlimit. Pomarańczowy.
Ma kilka zalet. Po pierwsze super się składa. Ma coś, czego nie znalazłam w żadnym innym wózku, czyli gondolę składaną zupełnie na płasko. Dzięki temu w bagażniku corsy mieścił się cały wózek plus nieduża torba podróżna. Spacerówka zajmuje ciut więcej miejsca, ale i tak jest dobrze. Jeździ się nam nim bardzo wygodnie po gdańskich chodnikowych wertepach. Jest lekki, mogę go sama wnieść po kilku stopniach do jakiegoś budynku, a nawet w wyjątkowych sytuacjach na trzecie piętro do mieszkania. Ma wszystko co mój wymarzony wózek powinien mieć.
 Ba nawet pojawił się w literaturze. Czytając "Więźnia nieba" Zafona natknęłam się na taki o to fragment: Bea zwykle wstawała wcześnie i wychodziła na spacer z Julianem w tym wspaniałym podarowanym przez Fermina wózeczku Jane, który zwaliśmy mercedesem. Wózek jest produkcji hiszpańskiej, akcja książki rozgrywa się w Barcelonie, pod koniec lat pięćdziesiątych. Bardzo ucieszyło mnie potwierdzenie moich odczuć, że moja córka będzie jeździć takim wspaniałym wozem.
Jednak po niecałym roku moje zachwyty musiały zostać trochę zweryfikowane. Najpierw pękło coś w hamulcu. Po jego zaciągnięciu nie można było już go spuścić. Oznaczało to problem z powrotem ze spaceru i tydzień bez wózka. Na szczęście serwis zadziałał rewelacyjnie. potem odpadło przednie kółko. Kolejne kłopoty i gdyby nie pomoc dziadka, który posiada wyjątkowe zdolności techniczne nie wiem jak by się to skończyło (gwarancja obowiązywała tylko przez rok).
Teraz jest naprawiony i dalej go lubię. Ula ostatnio nauczyła się chodzić, więc lubi go trochę mniej. Woli własne nogi. Do drzemki na spacerze nadal jest jednak idealny." Koniec cytatu.

Ula chodzi od dawna. Wsiada i wysiada sama z wózka. Udało mi się zgubić pałąk od wózka, co okazało sie dla brzdąca wybawianiem, moze sobie układać nogi, tak jak jest jej wygodnie, wygląda na to, że pałąk trochę krępował jej ruchy.
Jeszcze na koniec najmądrzejsza rada, jaką usłyszałam podczas kupowania mojego wózka idealnego: kupojąc wózek 2 w 1 patrz przede wszystkim na spacerókę, to tą wersję będziesz używać dłużej.

Komentarze