Andrzejówka, Rybnica Leśna, Góry Suche. Idealne miejsce na sanki.
Ula nie narzekała, zjeżdżała z łagodnego stoku raz za razem a po każdym zjeździe dzielnie wspinała sie pod górkę. W ogóle nie zwracała uwagi na Królika zmarzlaka.
W przerwie zjadła w drewnianym schronisku Andrzejówka zupę pomidorową. Mama coś opowiadał o jakiejś królowej, która dawno dawno temu uczyła się w tej okolicy jeździć na nartach i pewnie też jadła pomidorową w schronisku. Ale nawet wspomniana królowa holenderska Wilhelmina, która w 1936 r. Przebywała wraz z córką w Andrzejówce nie zainteresowała pochłoniętej sankami dziewczynki.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Schronisko Andrzejówka leży w Górach Suchych, a dokładniej we wsi Rybnica Leśna. Nie trzeba podjeżdżać wysoko samochodem ani wspinać się czy wędrować przez las. Wystarczy wysiąść z auta tuż przy drewnianym obiekcie PTTK Andrzejówka. I tam jest śnieg. Dużo śniegu.
Z Wrocławia jedzie się tam około półtorej godziny, to niecałe 100 km.
Na zboczu jest stok narciarski a po przeciwległej stronie saneczkowy - łagodny i długi i pełen małych amatorów sportów zimowych z przeróżnym sprzętem zjazdowym od plastikowych jabłuszek, poprzez proste sanki a na poważnych śniegolotach skończywszy.
Maluchy spokojnie wdrapią się na górkę, mogą wybrać różne opcje zjazdu i różne długości trasy. Jak za starych dobrych czasów na “naszej górce” pod blokiem. Są też trasy z muldami i falami, na których połamały się nasze sanki.
Bliskość schroniska ma znaczenie, można pójść się ogrzać i zjeść coś ciepłego. Pamiętajcie, że w większości obiektów PTTK w przeciwieństwie do restauracji można jeść i pić to co się ze sobą przywiozło. Dlatego my zbieramy ze sobą różowy termos z gorącą herbatą.
Andrzejówka to nie tylko narty i sanki, to także Góry Suche, po których można spacerować po lesie, zobaczyć kościół i kamieniołom w Rybnicy Leśnej i …. My ograniczyłyśmy się do sanek. Tegoroczna zima nie przyzwyczaiła nas do niskich temperatur i przy -6 stopniach Celsjusza i świetnej górce do zjazdów spacery zostawiamy na wiosnę.
Teraz czekamy na wiosnę?
A jeśli chcecie wiedzieć więcej o naszych saneczkowych przygodach zapiszcie się do newslettera TUTAJ
Nie pytajcie mnie dlaczego robiłam zdjęcia w pionie. Chyba tak bardzo zmarzły mi ręce.
Komentarze
Prześlij komentarz