O tym, jak Ula poznała Królika. Bajeczki na dobranoc

Pewnego poranka Ulę, w pomarańczowym wózku zabrała na spacer Babcia.
W tym samym czasie w sklepie z zabawkami siedział sobie pluszowy Królik. Który postanowił sobie, że dziś zaprzyjaźni się z jakimś dzieckiem. W sklepowym koszu robiło się już nudno. Siedzi sobie Królik w tym sklepie, siedzi i obserwuje w chodzące dzieci. Jedna dziewczynka głośno krzyczała, inna zrzuciła zabawki z półki, a chłopiec obraził się na swoją mamę. Już się pluszak zdążył zmartwić, w sklepie nudno, ale przyjaciela znaleźć trudno. 
Wtedy spotkały się dwie historie.
Babcia weszła z Ulą do tego właśnie sklepu z zabawkami. Królik spojrzał z ogromnego kosza na dziewczynkę, która jeszcze wtedy nie umiała ani mówić ani chodzić i pomachał. Ula zaczęła machać, machać, mocno machać. Babcia Królika podała dziewczynce i był już jej. Tak zaczęła się wielka przyjaźń. Jeszcze tylko babcia podała kasjerce kilka pieniążków, bo to w końcu był sklep. 
Od tego dnia Królik stał się nieodłącznym towarzyszem wycieczek i zabaw. Przez pewien czas jego uszy służyły nawet za smoczek, ale czego się nie robi dla przyjaciółki. 

OD MAMY SŁÓW KILKA
Tą historię znam od Babci, Uli i Królika. Wszystkie trzy wersje zgadzają się w najdrobniejszych szczegółach. Kiedy ja poznałam Królika, jakąś godzinę po opisanych wyżej wydarzeniach był już z Ulą w najlepszej komitywie i tak pozostało do dziś.

Chciałabym, żeby ta historia, obok tej zamieszczonej kilka dni temu, O małej dziewczynce w pomarańczowym wózku stała się wstępem do pewnego ważnego projektu. Trzymajcie za niego kciuki. 

Na margiesie. 
Królik był Królikiem krótko, jak Ula nauczyła sie mówić wymysliła mu imię. 

Autorką zdjecia jest Monika z The Wild Story. Uważam, że nie tylko jest świetną ilustracją do tej historii, ale też bez niego, ona byłaby po prostu niepełna. Sama w życiu narysowałam już tyle Królików i Ul (nawet kredą na ścianie komórki), zrobiłam i Uli i Królikowi miliard zdjęc, także inne spojrzenie jest chyba ciekawsze. 

Komentarze

Prześlij komentarz