Miejskie Zakłady Kąpielowe, Wrocław

Mama pokazała Uli żółty budynek z wieżyczką. Był naprawdę ładny. I ogromny. Tym razem mama zaproponowała, żeby to Ula odgadła, co się w nim może znajdować. Myśli dziewczynki poszybowały najpierw w kierunki warownego zamku ( ta wieża przecież nie może być przypadkowa), potem pomyślała o siedzibie jakiejś ważnej firmy, albo o biurach, albo o tym że budowla należała do kogoś bardzo bogatego, albo.... pomysłów miała wiele. Prawdziwe przeznaczenie żółtego gmachu okazało się być zupełnie inne, zaskakujące. W środku znajdują się baseny. Baseny w takim pięknym miejscu, takie, na których człowiek się nie nudzi pływając na plecach, bo ogląda piękne sufity, stare baseny, wrocławianie korzystają z nich od ponad stu lat.
Ula uwielbia wodę. Basenem była zachwycona. Nawet znajdujące się tuż obok krasnoludki nie były w stanie przyciągnąć jej uwagi na tyle, żeby przestała wpatrywać się w błękit wody. 
Podczas, gdy Ula była zajęta obserwowaniem basenu, mama próbowała zwrócić jej uwagę na to, ze w wielu miejscach znajduje się rysunek panny, niosącej dwa ciężkie wiadra. Dawno, dawno temu, do nowego budynku pływalni często przychodził młody artysta. Nikt o nim jeszcze nie słyszał, ciężko mu było sprzedawać swoje prace, mówiąc dzisiejszym językiem nie miał jeszcze dobrej reklamy. Zakochał się w pewnej pięknej dziewczynie, która pracowała przy obsłudze zakładów kąpielowych. W wiadrach przynosiła gorącą wodę potrzebną odwiedzającym. Młody człowiek uznał jednak, że jest jeszcze za biedny, żeby ożenić się z ukochaną. Obiecał jej, ze wróci, kiedy już będzie znany i bogaty. Kiedy po długim czasie wrócił do Wrocławia, do swojej ukochanej, dowiedział się, że miała ona wypadek i że nie żyje. Ciężko mu było na duszy. Obiecał sobie że nigdy nie zapomni o dziewczynie z konwiami (czyli wiadrami) i że postara się, żeby inni tez o niej pamiętali. Dlatego wyrzeźbił ją i rzeźbę tą podarował zakładom kąpielowym.
Mama chciałaby zakończyć swoją opowieść zdaniem: :" stoi ona tam do dziś i wszyscy mogą ją podziwiać". Niestety, na razie nie stoi. Pewnie jest w renowacji. Za jakiś czas jeszcze raz pokarze ją Uli, zwłaszcza, ze nie wie ile z tej opowieści naprawdę córeczce w głowie zostało, bo nadal nie odrywała oczu od wody. 





Jako, że podczas naszych odwiedzin w Miejskich Zakładach Kąpielowych we Wrocławiu pogoda była fatalna, zamieszczam podlinkowane zdjęcie z oficjalnej strony strony Wrocławskiego Centrum SPA, żebyście mogli zobaczyć budynek z zewnątrz. 

Komentarze

Prześlij komentarz