Muzeum Książąt Lubomirskich. Nie/zapomniana historia. Ossolineum, Wrocław




#muzealniaki
Tym razem Mama przygotowała dla Uli i Królika opowieść o “dziwnym” muzeum, które trochę jest a trochę go nie ma i o obrazach, które przejechały w wielkich drewnianych skrzyniach, setki kilometrów aż ze Lwowa. Żeby opowiadanie nie było nudne postanowiła je zilustrować tymi obrazami właśnie. Dlatego w sobotę całą trójką siedzieli na wygodnym siedzisku w ogromnej sali.
Dawno, dawno temu, przed dwustu laty pewien hrabia we Lwowie założył Ossolineum. Była to biblioteka, muzeum i wydawnictwo. Instytucja, która miała zbierać i przechowywać i dbać o nie.
Wśród skarbów przez lata znalazły się: cenne książki i rękopisy, obrazy, rzeźby, stara i piękna broń, monety i medale, ważne dokumenty. Był i : wiersz “Paweł i Gaweł” napisany ręką samego Aleksandra Fredry jego autora, rękopis Pana Tadeusza, w Pustyni i w Puszczy Henryka Sienkiewicza a także 16 rysunków samego Rembrandta i moneta z czasów Bolesława Chrobrego, której wizerunek nosimy w portfelu - na banknocie dwudziestozłotowym.
W ramach Ossolineum działały we Lwowie: biblioteka, wydawnictwo i Muzeum Książąt Lubomirskich. Tak było aż do II wojny światowej.
Po wielkiej i okrutnej wojnie zmieniły się granice i polski do tej pory Lwów znalazł się poza granicami Polski. Wielu jego mieszkańców przeniosło się do Wrocławia, udało się też przewieźć Panoramę Racławicką, pomnik Aleksandra Fredry i część zbiorów Ossolineum, były to głównie książki, dlatego we Wrocławiu szybko otwarto: czytelnię i wydawnictwo. Muzeum nie. Większość przedmiotów, które zajmowały lwowskie muzealne gabloty i obrazów, które wisiały na ścianach została we Lwowie są do tej pory we lwowskich muzeach.
Od kilku lat w Ossolineum znów działa Muzeum Książąt Lubomirskich. Skarby schowane są w magazynach a ogromna ich część jest we Lwowie.
Kilkadziesiąt obrazów w ogromnych, drewnianych skrzyniach przyjechało teraz ze Lwowa do Wrocławia i można je zobaczyć. A są piękne.

Ula i Królik spacerują sobie pomiędzy obrazami. Z pozłacanych ram spoglądają na nich malowani królowie, jest też biały (błękitny) śnieg Juliana Fałata, kolorowe kwiaty Leona Wyczółkowskiego, konie Kossaka i jest Matejko i jego obraz o bardzo długim tytule z niezwykłą historią.

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Wystawę czasową: Muzeum Książąt Lubomirskich Nie/zapomniana historia można zobaczyć w gmachu Ossolineum przy ulicy Szewskiej. Jest darmowa i czynna od wtorku do soboty w godzinach 16.00-18.00 a w niedzielę od 10.00 do 16.00. Można po prostu przyjść, także z wózkiem.

Na wystawie nie ma gablot, są obrazy. Dwa piętra zawieszone pięknym malarstwem głównie polskich mistrzów.
Proponuję Wam pewien eksperyment. Pokażcie swoim maluchom (bez ograniczeń wiekowych, może być to niemowlak i może być przedszkolak) tą wystawę, podejdźcie z nimi do obrazu, jednego albo do dwóch i opowiedzcie co tam się na nich dzieje, tak jak opowiadacie o obrazkach w książeczce. Jestem bardzo ciekawa jak zareagują.
Możecie wejść tam na 10 minut albo na 5 minut albo na pół godziny, podczas spaceru, tak przy okazji.

I jeszcze jedno: 21 czerwca, w czwartek o godzinie 17.00 będę na wystawie opowiadać o obrazie: Szymon Starowolski z Karolem Gustawem przed grobem Łokietka Jana Matejki. Tytuł długi obraz mniejszych rozmiarów niż Bitwa pod Grunwaldem ale historia do opowiedzenia świetna. Zapraszam Was serdecznie (także z dziećmi).

Moja mama ma album z obrazami Matejki i jako mała dziewczynka bardzo lubiłam go oglądać a reprodukcja Bitwy pod Grunwaldem wisiała w pokoju dziecinnym. I o moim ukochanym Matejce będę Wam opowiadać, opowiem na przykład o tym, że Matejko miał ogromną wadę wzroku a obraz, który wisi w Ossolineum namalował zanim kupił sobie okulary.
Napiszcie co sądzicie o eksperymencie. 




Jeśli spodobał Ci się ten tekst możesz go udostępnić u siebie na Facebooku, będzie mi miło jeśli będziesz aktywny tam i na Instagramie. Rzadko o tym piszę, ale podobno bez takich próśb blog się nie rozwija, także zapraszam na Facebooka i Instagram .
Możesz też zapisać się do newslettera, kliknij w kopertę.

Komentarze