Dziecko w muzeum. Informacje praktyczne.


Akcja #muzealniaki trwa, rodzice i opiekunowie zabierają swoje maluchy do muzeów i galerii sztuki. 
Tylko, jak się przygotować do takiego wyjścia? Dziś będzie o dziecku w muzeum od strony technicznej. 
Dotykanie. 
Nawet najsłodszemu i najbardziej uroczemu maluchowi nikt nigdy nie pozwoli dotknąć Damy z łasiczką, albo portretu Katarzyny Starzeńskiej. Zwykłego widoczku nieznanego malarza też. Ale są w muzeach miejsca, gdzie można dotknąć, pomacać wziąć do ręki. Jak odróżnić elementy “dotykalskie” od “niedotykalskich”? Powinno to być intuicyjne, ale w razie wątpliwości zawsze warto zapytać obsługę. 

Raczkowanie i bieganie.
Zastanawiam się, czy jest jakieś muzeum, które tak po prostu stawia sobie chińską wazę z czasów dynastii Ming na niezabezpieczonym postumencie, który można potrącić. Raczkujący, czy tuptający maluch nie powinien niczego uszkodzić. Ale umówimy się, elementy ekspozycji muzealnej nie przechodzą testów podobnych do tych, które przechodzą sprzęty w ogródkach jordanowskich albo zabawki dla dzieci do lat trzech. Obowiązuje tu zasada złotego środka. 

Płacze i krzyki.
Płaczący niemowlak naprawdę nikomu nie będzie przeszkadzał. Nikt nie wyprosi matki z maluszkiem, zaraz gdy ten się rozpłacze. Emocjonujący się przedszkolak raczej jest powodem do radości, a wrzeszczącego i histeryzującego malucha rodzic też chce uspokoić, więc zawsze można wyjść na chwilę z ekspozycji a potem na nią wrócić. 

Przewijanie. 
Przewijak powoli staje się standardem w muzealnych toaletach. Jeśli go nie ma, warto zapytać obsługę, gdzie można przewinąć dziecko. Albo poradzić sobie, tak, jak to się zazwyczaj robi w parku czy w innym miejscu “bez przewijaka”.

Karmienie. 
Pokoiku do karmienia w stylu tego w Ikei, z wygodnym fotelem, przytłumionym światłem, muzyką w tle nie widziałam w żadnym muzeum (ale może się mylę, bo wszędzie nie byłam). Myślę, że prędko się nie pojawią. Koszty związane z remontem, znalezienie odpowiedniego miejsca (na ekspozycji czy poza nią) i jeszcze wiele innych problemów sprawią, że nawet akcja #muzealniaki tego nie zmieni. Ale w każdym muzeum jest przynajmniej jeden zakątek, gdzie w spokoju można nakarmić maluszka. Zawsze warto zapytać o takie miejsce obsługę. W wielu muzeach są kawiarnie i tam spokojnie można nakarmić starszaka albo poprosić o podgrzanie “obiadku”. 

Z wózkiem. 
Jeśli muzeum jest dostępne dla osób niepełnosprawnych, to najczęściej jest też dostępne dla wózków dziecięcych. Czasem bariery architektoniczne stoją na przeszkodzie i jeszcze długo (na przykład do kolejnego generalnego remontu za 20 lat) stać będą. Wtedy wózek można zostawić w szatni, zabrać chustę albo nosidło, a starszak może spróbować pokonać schody na nóżkach. Ja kilka razy zwiedzałam muzeum z Ulą po prostu na rękach, ale to mniej wygodne rozwiązanie, którego nie polecam. 

Torba i sztania
Wchodząc do muzeum plecaki i większe torby musimy zostawić w szatni. Oczywiście jest to zabezpieczenie przed ewentualnym potrąceniem lub zahaczeniem. Mój patent to trzymanie w dużej torbie małej saszetki/torebki/nerki itp. w której mieszczą się niezbędne rzeczy. Wtedy ze sobą zabrałam małą a cały dobytek zostawiałam w szatni. Nie musiałam dźwigać ubrania na zmianę, słoiczka na obiad i podręcznego przewijaka. Jeśli jest z tym problem warto wyjaśnić obsłudze, że butelka z mlekiem/herbatką/wodą i pieluszka są nam niezbędne, podobnie jak telefon, portfel i aparat fotograficzny, a idąc dzieckiem nie możemy tego nieść w ręce. 

Niemiła pani pilnująca sali. 
Paskudny stereotyp krzywdzący bardzo fajnych ludzi pracujących przy obsłudze widowni. Ale jednak, czasem wśród obsługi pojawia się brak zaufania do rodzica z małym dzieckiem. Pamiętaj, że dziecko w muzeum nie jest codziennością (jeszcze) i osoby pilnujące ekspozycji mogą nie wiedzieć ani czego się po dziecku małym, ruchliwym i nieprzewidywalnym spodziewać. Muszą pamiętać nie tylko o komforcie zwiedzającego, ale także o bezpieczeństwie zbiorów. Fajnym sposobem jest rozmowa. Może nawet wtedy poznamy jakieś ciekawostki muzealne. 

A teraz #muzealniaki: 
Zrób zdjęcie z dzieckiem w dowolnym muzeum czy galerii sztuki.
Dodaj to zdjęcie na swój profil w serwisie Facebook lub Instagram i otaguj #muzealniaki.
Otaguj muzeum czy galerię sztuki, w którym zdjęcie zostało zrobione, np. #muzeumpanatadeusza.
Mam taki plan, żeby zasypać internet zdjęciami dzieci na ekspozycji muzealnej i tym samym pokazać, że dziecko w muzeum to dobry pomysł. 

Zobaczcie co już się dzieje na instagramie:(zdjęcie to zrzuty z ekranu instagram, #muzealniaki).
Film promujący akcję powstał w Muzeum Pana Tadeusza. 


Komentarze