Muzeum Motoryzacji Topacz, Ślęza

Samochody to jedna z największych pasji Uli. Ula jeszcze nie skończyła dwóch lat. Samochód, który na co dzień prowadzi ma uśmiech i oczy i śpiewa: "koła auta biegną, koło za kołem, calutką drogę". Ale to wcale jej nie przeszkadza kochać motoryzację. Drugim słowem (po mama oczywiście), jakie wypowiedziała było: "brum brum". Jak tu więc nie zabrać jej do muzeum motoryzacji?
Kiedyś ulice wyglądały zupełnie inaczej. Sto lat temu auta były rzadkością i luksusem, a dwieście lat temu nie było ich wcale. Świat bez samochodów był większy, podróże trwały i trwały, i trwały. Potem wynaleziono samochód. Świat się zmniejszył, ale nie od razu. W muzeum jest samochód wyścigowy BMW, które, kiedy siedemdziesiąt lat temu wygrywało wyścigi osiągało prędkość 150 km/h. Nawet Ula lubi zaglądać na wskazówkę prędkościomierza i wie, że niewiele wolniej jeździ się dziś zwykłym autem po autostradzie. 
W muzeum, jak to zwykle w muzeum Ula razem z mamą przenoszą się w przeszłość. Samochody, stare i trochę nowsze, motory, a nawet rowery, każdy z jakąś fascynującą historią, każdy z duszą, bo przecież samochody mają duszę. Był wśród nich słynny maluch i dziewczynka usłyszała, jak pewnego dnia nad morze jechało nim aż sześć osób, był i duży fiat, pierwszy samochód, którym jeździła jej mama (jako kierowca oczywiście) i do tej pory uważa go za jednego z lepszych samochodów, był tak samo dobry, jak czerwone autko, którym obie z Ulą teraz jeżdżą na wycieczki. Był też samochód na trzech kołach i było wspomniane już białe BMW. 
Przewodnik ciekawie opowiadał o każdym aucie z osobna a Ula biegała między nimi i nie mogła się przestać zachwycać. 













Komentarze

Prześlij komentarz