Kaplica błogosławionego Czesława, Wrocław

Kiedy mama i Ula przechodziły koło ogromnego kościoła w samym centrum Wrocławia nastąpiła krótka przerwa w spacerze. Mama wyjęła dziewczynkę z wózka, wzięła na ręce i pokazała jej małą złotą kulkę na dachu jednaj z kaplic. Nie łatwo było ją dostrzec. Żeby wyjaśnić skąd się wzięła obie spacerowiczki postanowiły przenieść się w czasie...
Dawno, dawno temu, Wrocław był, podobnie jak dziś miastem potężnym i bogatym. Jego mieszkańcy czuli się bezpiecznie, bo otaczały go grube mury, opływała fosa i  broniła uzbrojona załoga. Czasy były wtedy niespokojne. Największym zagrożeniem byli Tatarzy, nieznani i budzący lęk wojownicy ze wschodu. Palili i niszczyli wszystko, co spotkali na swojej drodze. Różne wojska, załogi i rycerze próbowali ich pokonać, dotychczas - bez skutku. 
Któregoś dnia do Wrocławia dotarła wieść, że Tatarzy są blisko miasta. Mieszczanie i ludność z okolicznych wsi schronili się, za mury i przygotowywali do obrony. Zamknięto miejskie bramy. Wrocławianie byli przerażeni, bo wieści mówiły, że wrogów jest bardzo wielu. W tym czasie przebywał w mieście ksiądz - zakonnik dominikański o imieniu Czesław. 
Kiedy Tatarzy dotarli już pod Wrocław wyszedł na mury niosąc monstrancje i modląc się o ocalenie miasta. Wtedy nad jego głową pojawiła się ognista kula, która tak przeraziła tatarskie wojsko, że szybko uciekali, jak najdalej od Wrocławia. Mieszkańcy byli bezpieczni. Wrocław też.
Kiedy Czesław zmarł, kościół ogłosił go błogosławionym. Po wielu wiekach w miejscu, gdzie został pochowany, przy kościele wrocławskich dominikanów zniesiono kaplicę. Kula na jej dachu upamiętnia cud, który wydarzył się za jego życia. 



Komentarze