Impresje wakacyjne, zestawienie "dolnośląskich odkryć lata"


Upalne lato się skończyło, zaczęła się jesień. Według mnie to idealny czas, żeby wyruszyć na dolnośląskie szlaki. Ale w wakacje też się działo. 
Dużo wolnego, wakacyjnego czasu, sprawiło, ze razem z Ulą odkryłyśmy kilka niezwykłych miejsc na Dolnym Śląsku, które chętnie odwiedzimy jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. 

Świeradów i okolice (a także TU) w tym obowiązkowo Zamek Czocha , to miejsce, które ja pamiętam z dzieciństwa. jako trzylatka byłam w sanatorium w Czerniawie i piłam wodę zdrojową przez szklaną rurkę. Pojechałyśmy tym szlakiem i wróciłyśmy z postanowieniem powrotu, na dłużnej, w kolejne wakacje. Nie zdążyłyśmy obejrzeć zapory na Jeziorze Leśniańskim, pospacerować Perłowym Szlakiem, przez Wolimierz i Wojcieszyn (wioska Don Kichota) i Gryfów Ślaski tylko przejechałyśmy, nie zdążyłyśmy pospacerować po izerskich szlakach. 



Gromnik. Miałyśmy wspiąć się na Ślężę, ale ostatecznie zdecydowałyśmy się na Gromnik. I to był dobry wybór, zwłaszcza, że Ula oświadczyła, że nie lubi lasu. Samo wejście zajęło nam jakieś 15 min. Satysfakcja, ze zdobycia najwyższego wzniesienia Wzgórz Strzelińskich była ogromna, a opowieści gromnikowe niezwykle ciekawe.


Kamieniec Ząbkowicki  Był taki czas, że w Kamieńcu Ząbkowickim byłam codziennie, całe dnie spędzałam w tamtejszym oddziale Archiwum Państwowego w Kamieńcu Ząbkowickim przeglądając kilometry akt w poszukiwaniu złotego pociągu (oczywiście z tym pociągiem to żart). Wtedy pałac nie był dostępny dla zwiedzających, dlatego, gdy się tylko pojawiła możliwość wejścia do środka chętnie z niej skorzystałyśmy. 



Minieuroland, to ostatnie odkrycie, do którego podchodziłam bardzo sceptycznie , ale okazał się być świetnym miejscem weekendowego relaksu. Teraz sobie tak myślę, że w czasach, kiedy nie byłam mamą absolutnie nie jeździłam do tego typu atrakcji. Oj jak bardzo zmienia się perspektywa. 

A wy co porabialiście tego lata? 





Komentarze

  1. Gromnika nie znałam, koniecznie się tam wybierzemy w którąśsobotę. Uwielbiam jesienne wycieczki! My się skusiliśmy na Ślężę i ambitnie wnieśliśmy upartego dwulatka na rękach na sam szczyt. Następnym razem wybraliśmy spokojną opcję - zamek Grodno w Zagórzu, a potem relaks nad Jeziorem Bystrzyckim. Super miejsce, nasze odkrycie tych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grodno - tam koniecznie musimy się wybrać, moze nawet uda się tej jesieni!

      Usuń
  2. My tego lata też ruszyliśmy w kierunku Kotliny Kłodzkiej - bazą wypadową były Bielice, a byliśmy m.in. w Kłodzku i Minieurolandzie, w Polanicy, w Lądku i na szlaku, ale raczej nisko, bo z naszą dwójką małych Bąbli jeszcze niełatwo podróżować :) ale próbujemy :) i nawet się udaje ;]

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz