O przedszkolnych wycieczkach słów kilka


Ula ma za sobą już całkiem spory staż przedszkolny. I ma za sobą też jedną bardzo poważną wycieczkę przedszkolną.

Dlaczego ta wycieczka była taka super?

Bo odbyła się w październiku 2014 r, a Ula cały czas o niej opowiada (mamy marzec 2015).
Bo na wycieczkę dzieci jechały starym, amerykańskim autobusem szkolnym, bardzo podobnym do Uli ulubionej zabawki.
Bo w jednym muzeum były auta a w drugim koniki i wozy (powozy).
Bo wycieczka była do mamy do pracy.
Bo Ula pojechała tam z dziećmi!

Ula zwiedzała już wcześniej ze mną Muzeum Motoryzacji Topacz, a w Muzeum Powozów w Galowicach bywa regularnie, w końcu to mamy praca. Ma zawsze ma indywidualne zwiedzanie dopasowane do jej potrzeb, a jednak to tą przedszkolną wycieczkę wspomina najczęściej. 

Z niecierpliwością czekamy na wiosnę i kolejne przedszkolne wyprawy. Bo warto, mimo całego trudu organizacyjnego  zabierać nawet dwulatki.

A tak zupełnie na marginesie dodam, że byłam z Ulą przez pół wycieczki, czyli tą część, która odbyła się w mojej pracy, a i tak miałam poważny problem, jak spakować jej plecaczek, zeby niczego w nim nie zabrakło i żeby nie był za ciężki. Stanęło na pieluszkach i piciu, ale i tak o wszystko zadbały panie (nie znam kulisów, nie wiem, jak to zrobiły). 



Fotografie 1 i 2 - Tup tup małych stóp, fot 3, Fundacja Gallen. 



Komentarze